Eros
ADMIN
Dołączył: 26 Lip 2005
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bolesławiec
|
Wysłany: Marzec 26, 2006, 9:41 am Temat postu: Broken Sword 2,5 : The Return of the Templars |
|
|
Broken Sword 2,5: The Return of the Templars
Fani i amatorscy twórcy gier są wielką nadzieją pecetowego grania. Ożywiają stare kultowe klasyki, wskrzeszają dawną wspaniałość czasów jeszcze sprzed masowej produkcji sequeli i dyktatu wielkich wydawców. Niestety, nie zawsze im to wychodzi - głównie z powodu właśnie tych wydawców, którzy nie pozwalają na takie wycieczki po ich poletku. Całkiem niedawno, półtora roku temu, 3D Realms boleśnie ucięło projekt Duke Nukem Source polegający na odtworzeniu starego dobrego Księcia za pomocą silnika Source z Half-Life 2. Troszeczkę wcześniej LucasArts storpedowało fanowskie próby wskrzeszenia jednej z najlepszych przygodówek wszech czasów, czyli Sam & Max, i to po tym, jak sami wydawcy zdecydowali się nie kontynuować serii. Na szczęście los taki straszliwy ominął zapowiadane właśnie Broken Sword 2.5: The Return of the Templars.
Gra powstaje już od prawie pięciu lat nakładem hobbystycznej pracy niemieckiej grupy fanów, skupionej pod szyldem mindFactory. Nie spieszą się oni, nie gonią ich terminy, robią sobie wszystko powolutku i dokładnie, jak to Niemcy zresztą. Na chwilę obecną mają już gotowych kilkadziesiąt scenerii, sporą część z pięćdziesięciu występujących w grze postaci i fabułę, która wydrukowana czcionką dziesiątką zajęła by prawie czterdzieści metrów wydruku. Widać więc, że choć niby jest to produkcja amatorska i fanowska, to jakością, obszernością i miejmy też nadzieję talentem w niej zawartym nie ustąpi tym profesjonalnym i w pełni komercyjnym. A może nawet je przewyższy pod wieloma względami.
Owe dwa i pół przy tytule gry jest bardzo wymownym wskazaniem na fakt, że gra nie jest bynajmniej kontynuacją wątków Broken Sword 3: The Sleeping Dragon i nie ma też nic wspólnego z zapowiedzianą niedawno czwartą częścią serii - The Angel of Death. Głównie chodzi tu o prezentację i samą mechanikę gameplaya. The Return of the Templars to czyste, ręcznie rysowane, dwuwymiarowe point'n'click, a nie jakaś dziwna hybryda action/adventure, jaką zaserwowano nam w trzeciej części - co też wielu fanom nie podobało się wcale. Tym razem się nie zawiodą - wszystko będzie po staremu. Po staremu, czyli George nadal będzie fajtłapowaty, a Nicole francuska w każdym calu, włącznie z akcentem.
Wstęp do fabuły prezentuje się mniej więcej tak - George jest znowu w Stanach. Ostatnimi czasy spadło na niego kilka ciosów zadanych przez pokrętny los. Nie dość, że po mrożącej krew w żyłach przygodzie z bogami Majów musiał wracać do domu i zostawić Nico we Francji, to jeszcze jego dziadek zmarł na raka. Nasz podróżnik i niechętny poszukiwacz przygód jest więc w sporym dołku - który pogłębia się jeszcze dramatycznie po otrzymaniu telegramu zza oceanu. Świstek papieru wyraźnie twierdzi, że także ukochana Nicole zeszła z tego świata. George w rozpaczy wsiada do samolotu i leci do Paryża, po to tylko, by zastać Nico całą i zdrową w jej mieszkaniu. Całą i zdrową, ale wcale nie zadowoloną z tego, że George objawił się niespodziewanie. Nie jest zdziwiona treścią telegramu - ale George jest zdziwiony, gdy wyrzuca go z mieszkania. Całkiem załamany, w deszczową pogodę, człapie uliczkami Paryża by trafić do Cafe della Chandelle Verte, kawiarenki w której to wszystko się zaczęło w pierwszej części sagi. Tutaj spotyka dawnego znajomego swego i Nicole - Andre Lobineau, którego nigdy zresztą nie lubił z powodu przyjaźni między Andre a Nico. Tenże Andre rzuca w czasie rozmowy nieco światła na zaistniałą sytuację - i okazuje się nagle, że rozprawa z tajemniczym kultem wywodzącym się z zakonu Templariuszy, która dokonała się w pierwszej grze The Shadow of Templars była tylko początkiem...
Od tego momentu zacznie się nowa niebezpieczna przygoda, podróże do różnych dziwnych miejsc na całym globie i intryga przy której zmiękłby Dan Brown ze swoimi taśmowo produkowanymi czytadłami. Na razie jeszcze nie wiemy gdzie los rzuci naszą parę, bo udostępnione do tej pory filmiki-cutscenki oraz screeny przedstawiają sam Paryż - ale raczej nie będziemy zawiedzeni. Jeżeli jesteśmy fanami dwóch pierwszych części Broken Sword oczywiście, bo miłośnika trójwymiarowych sekwencji akcji z trzeciej gry raczej nie zachwycą ręcznie rysowane tła i postacie, które nie potrafią skakać na linie przez przepaście, a zamiast tego dużo rozmawiają i zastanawiają się gdzie i jak użyć różnych dziwnych przedmiotów znalezionych wcześniej.
Jasnym jest, że The Return of the Templars to gratka tylko i wyłącznie dla miłośników gatunku i to miłośników, którym nie przeszkadza, że gra nie wygląda jak Still Life, Syberia, czy też Fahrenheit. Czy Wam będzie to przeszkadzało? Przekonamy się za kilka miesięcy, może jeszcze w tym roku, gdy pełna wersja gry pojawi się w sieci – tak, w sieci, bo jak na amatorską i fanowską produkcję przystało, będzie ona rozprowadzana na freeware'owej licencji. Zatem - George i Nicole, do zobaczenia!
Post został pochwalony 0 razy
|
|